niedziela, 12 maja 2013

w trzecią rocznicę odejścia





Minął trzeci rok odkąd utraciliśmy was na zawsze.

W moim życiu zawsze wydawało mi się, że wszyscy bliscy mi ludzie (szczególnie najbliżsi) są zwyczajnie i po prostu nieśmiertelni. Co jakiś czas czy tragicznie czy po ciężkiej chorobie odchodzili ludzie co skłaniało do głębszego zastanowienia się nad swoim życiem, swoimi priorytetami i przede wszystkim nad rodziną i przyjaciółmi. Wtedy za każdym razem jakiś głos w mojej głowie powtarzał – ‘’ To nigdy nie będzie dotyczyć twojej rodziny, twoich najbliższych ludzi których kochasz ‘’ Ja wierzyłem w ten głos, głęboko w niego wierzyłem i byłem stanowczo przekonany, że to prawda, że moja rodzina i przyjaciele są naprawdę nieśmiertelni, znaczenie słowa jaki jest ‘’śmierć’’ było mi obce, lecz nigdy nie obojętne. Żyjąc z przekonaniem, że moim najbliższym nigdy się żadna krzywda nie stanie mogłem odetchnąć i całkiem zwyczajnie żyć nie zatrzymując się i brnąć dalej. Wszystko zaczęło się odkąd zacząłem rozumieć co to znaczy umrzeć, odejść już na zawsze. Z każdym kolejnym rokiem wciąż żyłem z przekonaniem o nieśmiertelności moich bliskich, wydawało mi się to już tak oczywiste i prawidłowe. Kiedy teraz o tym myślę… widzę to jak na filmie, jak na taśmie która się przewija w momentach w których upewniałem się, że moja rodzina jest nieśmiertelna czyli w obliczu jakiś pobliskich tragedii. Na końcu tego filmu widzę naszą życiową tragedię, taką ogromną, kulminacyjną, która w sporej części również podsumowała i moje życie, moje ślady i wszystkie dobre jak i złe chwile. Film się kończy i jest już ta cisza, po prostu brakuje już tego głosu który zapewniał, że moim bliskim nigdy krzywda się nie stanie. Czuję się oszukany wobec tego świata i w pewnym sensie wobec samego siebie bo w tym momencie kiedy faktycznie podsumowujesz i analizujesz swoje życie doszedłem do wniosku, że przecież ani Ja, ani Paulinka i Kornelka nie zrobiliśmy niczego złego co rzeczywiście miałoby zadecydować o cenie jaką jest nasze życie. Dla wielu ludzi śmierć drugiego człowieka wydaje się być czymś zwyczajnym, naturalnym, albo ktoś potrafi powiedzieć, że trzeba się z tym pogodzić. Przecież to niemożliwe! Jak można pogodzić się z utratą swojego kochanego dziecka, które wnosiło do życia rodziców tyle pociechy, radości, miłości i też tej przygody jaką jest wspólne życie. Jak można pogodzić się z utratą swojego dziecka które starało się wychować w jak najlepszy sposób. Jak można pogodzić się z utratą dziecka o które przez dwadzieścia lat się troszczyło. Nie można się pogodzić z utratą kochanego dziecka, kochanej siostry. Można jedynie przyzwyczaić się tylko i wyłącznie do tego, że życie już wygląda zupełnie inaczej. Dwunasty Maj odmienił wszystko. Odnoszę wrażenie, że ta data, a w szczególności cyfry 12.05.2010 towarzyszą mi od zawsze. Tak jakbym od bardzo dawna wiedział, że te cyfry mogą coś oznaczać. Tymczasem w ten bolesny dzień życie wydawało się zwyczajne, normalne i takie proste w prozaicznym znaczeniu. Dobrze pamiętam co robiłem przed tym jak wydawało mi się ‘zwyczajnym’ telefonem. Potrafię sobie odtworzyć te kilka minut przed podniesieniem słuchawki i sama myśl o tym, że te kilka minut przed… nasze życia była takie piękne i wspaniale zapowiadające się, tak sielankowe i, że mieliśmy szanse być może jeszcze coś odwrócić czy zmienić albo chociaż ostatecznie się pożegnać. Nie potrafię opisać emocji które towarzyszą mi kiedy wracam do tego dnia. Chciałoby się jeszcze tyle dziewczynom przekazać, podziękować. Jestem jedynie pewien tego, że obie swoimi krótkimi życiami zasłużyły na tak piękne i zielone niebo jakie można sobie tylko wymarzyć.

6 komentarzy:

  1. Brak mi słów Damian ... :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Damian, jestem z Tobą. Myślę o Tobie i Twojej Rodzinie codziennie, a szczególnie dzisiaj. Piękny film, opis chwytający za serce. Proszę Boga, by choć w części ukoił Wasz ból... Brak mi słów - Magdalena

    OdpowiedzUsuń
  3. Codziennie myślę o Kornelce i Paulince. Żałuje, że nie przyszło nam się spotkać, poznać..Dzięki Twoim filmom i wspomnieniom chociaż po części poznaje dziewczynki. Codziennie zaglądam tutaj, bo lubię patrzeć na zdjęcia dziewczyn- zawsze uśmiechnięte, szczęśliwe...aż żal pomyśleć, że tego już nie ma.
    Kiedy pojawił się u Ciebie po raz pierwszy pomysł na film o Paulince i Kornelii? Często Ci się śnią?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż... po tej tragedii wciąż odczuwam pewnego rodzaju obowiązek wobec dziewczyn. Obowiązek ten wyrażam w filmach, wpisach...
      Kiedyś miałem więcej snów... teraz jakby uciekły, to przygnębiające bo dzięki tym snom czułem się lepiej.

      Usuń
    2. ...a może ten brak snów to jest jakiś znak od dziewczynek, że trzeba wstać na nogi, żyć dalej, jakieś pożegnanie? na pewno chciałyby, żebyś Ty i Wasi najbliżsi byli szczęśliwi...nie wiem jak to wyjaśnić. Wierzysz w to, że mogą jakoś próbować dawać jakieś sygnały? znaki? że są szczęśliwe?
      A co z tymi chłopcami co jechali z Paulinką i Kornelią? Powiedzieli co się wtedy stało?
      Bardzo Ci współczuję i jak wielu innych zaglądających tutaj do Kornelki i Paulinki, jestem z Tobą! Dziewczyny były i są niesamowite :)

      Usuń
    3. Myślę, że źle interpretujesz pewne fakty. Przecież Ja żyję, funkcjonuję... mam przyjaciół, znajomych. Z pewnością nie żyję takim trybem jak miało miejsce to wcześniej, ale wciąż tu jestem i tęsknię.
      Było kilka takich sytuacji w których dziewczyny dałby mi znak... inaczej wytłumaczyć tego nie potrafię. Niestety całe to nieszczęśliwe wydarzenie wciąż pozostaje bez odpowiedzi.

      Usuń