niedziela, 6 lipca 2014

Stracony czas.

Dochodzę do wniosku, że ludzie się wcale nie zmienili. Bynajmniej nie w moich oczach.
Na obrzeżach mojego miasta znów doszło do tragicznego wypadku w którym zginął człowiek.
Na forach nie brakuje obelg, wyzwisk i nic nie wnoszącej pogardy wobec człowieka, który nie zatrzymał się przed przejazdem kolejowym. Nikt z nas nie wie dlaczego tak się stało, każdy z nas jest tylko człowiekiem i
często rutynowe działania wypadają nam z głowy.
Ten człowiek zginął, odszedł i stracił swoje życie, a na językach wielu ludzi wypadają słowa obraźliwe i przepełnione frustracją, że ten wypadek opóźnił im ich podróż.
W takich chwilach łapię się za głowę i zaczynam zastanawiać się komu współczuć bardziej?!
Jak można porównywać swój stracony czas w obliczu sytuacji w której ktoś nieświadomie traci życie i rodzinę...
nie potrafię tego zrozumieć.
Moją największą uwagę zwrócił komentarz kobiety, która jak zauważyłem jest matką. Nikomu nie życzę utraty bliskiej osoby, ale zastanawiam się czy istotny byłby dla niej ten cenny utracony czas w obliczu tragedii która dosięgłaby jej samej.
Jeszcze dziwniejszym dla mnie zjawiskiem jest sam fakt tego, że wypowiadanie się na facebooku nie jest zbytnio anonimowe i dziwi mnie, że Ci ludzie nie wstydzą się wyrażać "takiego" własnego zdania jednocześnie ujawniając swoją twarz. Anonimowe faszerowanie obelgami najwyraźniej wyszło już z mody.

Wydawało mi się, że takie słowa mogą wyłaniać się jedynie z ust młodych ludzi, nierozumiejących na czym polega życie, ale nigdy nie przypuszczałbym, że ludzie dorośli, posiadający rodzinę w tak oberwany z jakichkolwiek uczuć sposób, wypowiadają się na temat cudzego nieszczęścia tym samym dając ten przykry przykład swoim podopiecznym.
Nie piszę tego pod względem własnych (równie bolesnych) doświadczeń. Znajdując się w sytuacji tych sfrustrowanych ludzi nawet przez ułamek sekundy nie martwiłbym się tym, że przez tego człowieka (który stracił życie) spóźnię się i będę musiał czekać. Przecież to nie podlega żadnym negocjacjom, człowiek zapłacił najwyższą cenę za swój nieświadomy błąd, czym do tego jest mój stracony czas? kiedy to mogłoby dotyczyć mnie, ciebie, kolegi, przyjaciela, sąsiada... każdemu z nas mogłoby się coś podobnego przytrafić.
Nie piszę też tego jako osoba która doświadczyła odejścia bliskiej osoby, piszę to jako Damian, który jeszcze przed tą swoją tragedią nie zastanawiałby się nad tak mało istotnym problemem jak utracony czas w obliczu nieszczęścia drugiej osoby.

Cieszę się... naprawdę się cieszę i jestem wdzięczny swojej siostrze, że żyliśmy w taki sposób, który zbudował właśnie to coś, coś co się we mnie nie zmieniło na przestrzeni lat i, że mimo nieobecności Paulinki wciąż czuję tak samo. Pod żadnym względem nie czuję się lepszy, jedynie bardziej normalny i z całego serca współczuję tym wszystkim ludziom ich straconego czasu, ale nie tego przeczekiwania na drodze... współczuję im utraconego czasu w swoim domu.