wtorek, 12 maja 2015

5 Lat temu

W 5 rocznicę odejścia

Pięć lat temu, sześćdziesiąt miesięcy temu, dwieście czterdzieści tygodni temu, tysiąc osiemset dwadzieścia pięć dni temu - niewiarygodne liczby, niepojęte... niezrozumiałe.
Ciężko dzisiaj powiedzieć, że to tylko liczby, że one nic nie znaczą, to nieprawda.
Pod każdą z tych cyfr kryją się silne emocje, kryje się tęsknota, rozpacz, bezsilność i brak akceptacji tego przykrego faktu, że te liczby są już tak duże i, że z każdym kolejnym dniem stają się silniejsze.
Czas jest nieubłagany, nieugięty...wciąż idzie naprzód, wciąż przynosi nowe wydarzenia w których chciałoby się waszej obecności. Czas przynosi nowe realia, nowe sytuacje przy których chciałbym usłyszeć wasze zdanie, podzielić się opinią, porozmawiać, to niestety niemożliwe, niemożliwe od pięciu lat.
Pięć lat temu straciłyście swoje cenne życie, straciłyście swoje domy, swoje rodziny, swoich najbliższych, swoich przyjaciół... za to my straciliśmy spory kawał swoich serc, straciliśmy pełen dom, straciliśmy pełną rodzinę, straciliśmy najbliższe osoby, straciliśmy najwierniejsze przyjaciółki, straciliśmy was... straciliśmy ostatnie pięć lat przy waszym boku.
Zastanawiam się czy rzeczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że minęło już tyle czasu, że te pięć lat to pół dekady, że za następne pięć lat przyjdzie nam zmierzyć się z dziesiątą rocznicą waszego odejścia, nie rozumiem tego, nie wiem kiedy ta piątka przeleciała mi przed nosem. Wciąż mam wrażenie, że 2010 rok był niedawno, że to nie było pięć lat temu, ale wiem, że zegar nie kłamie, że codziennie przypomina tę przykrą prawdę.

Może wydać się to całkiem dziwne, ale w moich oczach dzisiaj Paulinka ma dwadzieścia pięć lat, Kornelia dwadzieścia jeden, oglądając zdjęcia dziewczyn nie widzę dwudziestoletniej siostry i szesnastolatki, pewnie dzieje się to dlatego, że ja sam mam już więcej lat, że ten czas robi swoje i nadal nie akceptuje tego, że dla dziewczyn zegar się już zatrzymał, wciąż się z tym nie godzę, że jestem starszy od Paulinki i w dalszym ciągu mam wrażenie, że Kornelia jest młodsza ode mnie o te dwa lata, nie siedem. Wielokrotnie powtarzałem, że przez osiemnaście lat mojego życia to Paulinka była przecież zawsze starsza o dwa lata, które były dla mnie niezwykle istotne, które nadawały pewną harmonię. Dwunastego maja ta harmonia została zniszczona i w ten nienaturalny sposób z dnia na dzień aż po dziś dzieje się coś czego nie potrafię sprecyzować. Równy miesiąc temu miałem urodziny, żyję już trzy lata dłużej niż moja siostra, to bardzo dziwne uczucie, które trudno mi ubrać w słowa.

Chcąc nie chcąc... dzisiaj dwunastego maja znów mam przed oczami te najbardziej miażdżące wydarzenie w moim życiu. Dziś spoglądam na ten dzień z pięcioletnim dystansem, ale wciąż czuję to samo, ten sam rozdzierający ból i bezradność.
Zamykając oczy widzę twarz mamy, dokładnie pamiętam jej wyraz i przerażenie, widzę i słyszę tę gorycz, płacz, a jeszcze w tamtym momencie nie byliśmy świadomi, że Paulinki już nie ma. W tamtej chwili dostarczaliśmy sobie mnóstwa nadziei, po prostu instynktownie byliśmy pewni, że wróci do domu, albo w gorszym przypadku, że pojedziemy do szpitala i, że wszystko będzie dobrze. Cały czas mam przed oczami ten chaos, telefon rozgrzany do czerwoności... trwało to długo, aż do momentu w którym odebrałem ostatni telefon i przysięgam, że nawet przez moment nie dopuszczałem do myśli,
że usłyszę słowa które odmieniły nasze życia na zawsze. Nigdy nie zapomnę wyrazu twarzy mojej mamy, będę miał w pamięci ten widok już do końca swojego życia.

Minęło pięć lat odkąd nie ma z nami mojej Paulinki i Kornelii... wciąż tęsknię i z przykrością patrzę na przyszłość bez nich. Chciałbym, żeby było inaczej, żebym jutro obudził się chociaż sześć lat wstecz, żebym mógł znów obudzić się w pełnej rodzinie, w przepełnionym spokojem i harmoni domu jak było to jeszcze kilka lat temu.
Wydaje mi się, że każdy z nas obudzi się kiedyś w takim domu, wtedy kiedy nadejdzie ta odpowiednia pora. Ja też się obudzę i mam nadzieje, że uda mi się nadrobić ten utracony czas...
tymczasem tęsknie i jestem przy was codziennie.