poniedziałek, 12 maja 2014

Czwarta rocznica odejścia

Nie wierzę, że minęło już tyle czasu.
Dokładnie cztery lata temu straciłem dwie najbliższe mi osoby.
Każdego dnia przez te cztery lata jestem przy was, nie zapomniałem. Nie wyobrażam sobie, żebym mógł o was zapomnieć, albo chociaż przez chwile być obojętnym, nigdy. Kolejny raz podkreślę swoje odczucia, że to nie ma najmniejszego znaczenia która to rocznica, że to wciąż ten sam ból, ta sama bezradność i coraz bardziej narastająca tęsknota.

Ostatni raz widzieliśmy się 1460 dni temu.
Często oszukuję sam siebie, oszukuję się na każdym kroku wmawiając sobie, że jeszcze nie tak dawno byliśmy razem, że razem żyliśmy. Wciąż nie potrafię poddać się tej prawdzie, że minęło już tyle czasu, że te 1460 dni to tak niewiarygodnie długo. Ile moglibyśmy jeszcze doświadczyć mając do wyczerpania te okrągłe cztery lata, to jest niemożliwe.
Ponownie wspominając ten dzień czuję tę gorycz, chaos i rozpacz w moim domu. To bardzo ciężkie wspomnienie, które chcąc czy nie chcąc powraca właśnie w dzisiejszym dniu. Kiedy przypomnę sobie jak gwałtownie i bezlitośnie musieliśmy spojrzeć tym przykrym realiom w oczy, aż serce boli i znów uderza ta bezradność, bezsilność.
Ten przykry dla mnie dzień dwunasty maja odebrał mi tak wiele. Niesłusznie odbierając życie dziewczyn, zauważam brakującą część mnie. Nie lubię kiedy ktoś pyta '...jak tam u Ciebie?' wtedy boję się odpowiedzieć, że jest dobrze, że już jest w porządku, bo wiem, że odpowiadam wbrew temu co wciąż czuję nieprzerwanie przez ostatnie cztery lata. Nie potrafię z czystym sumieniem odpowiedzieć, że wszystko jest normalnie, że wszystko powraca do normy, bo to wciąż się ze mną kłóci. Możliwe, że to moja wada, że nie potrafię stawić czoła całej tej przykrej sytuacji, że ciężko znaleźć mi tę odebraną część siebie, a z drugiej strony widzę piękną twarz mojej siostry której tak wiele zawdzięczam, dzięki której żyłem w taki sposób, że przez te cztery lata bez niej, nie zniszczyłem tej więzi i nie dałem sobie jej zniszczyć.

Dzisiaj wspominając powitanie 2010 roku, czuję żal.
Wiadomo jak każdy człowiek na wstępie nowego roku zastanawia się nad tym co takiego ten rok przyniesie. Ja głęboko byłem przekonany i wydawało mi się, że 2010 rok będzie rokiem wyjątkowym, że przed nami mnóstwo wspaniałych chwil, że nowy rok wniesie coś nowego, że wniesie kolejną dawkę dobrych wspomnień i z żalem będziemy go żegnać. Nie potrafię odpowiedzieć dlaczego tak optymistycznie byłem do tego nastawiony. Niestety jak się okazało niecałe pół roku później myliłem się. Czuję wyżej wspomniany żal, którego nie potrafię skierować do niczego innego jak losu. Nie wiem jak mogę sprecyzować pożegnanie najgorszego roku w moim życiu. Wydaje się, że to tylko cyfry, a dla mnie było to znacznie więcej. Z jednej strony czułem gniew i żal, że właśnie w 2010 roku odebrano mi siostrę i przyjaciółkę, a z drugiej strony żal było mi przeskoczyć dalej, ostatecznie zakończyć pewien etap, już bez obecności dziewczyn.
Każdego dnia tęsknię za wszystkim tym co było. Tęsknię za Paulinką i Kornelią i też za przeszłością. Tęsknię za wszystkimi wspaniałymi chwilami, tęsknię też za tymi gorszymi, tęsknie po prostu za pięknymi czasami, kiedy byliśmy w komplecie, kiedy mieliśmy się na wyciągnięcie ręki, kiedy miałem tę przyjemność i zaszczyt uczestniczyć z wami w tych wyjątkowych chwilach, które dzisiaj są dla mnie pięknymi wspomnieniami. Tęsknię bardzo, na każdym kroku.

Bardzo chciałbym zmienić bieg tej historii.
Odwrócić do góry nogami czas i tego dwunastego maja uświadomić wam, że ten dzień nas zniszczy, że już nigdy więcej się nie zobaczymy, że to odmieni nasze życia na zawsze. Gdybym tylko mógł teraz cofnąć się w czasie... spojrzeć na kalendarz i zobaczyć tę dwunastkę, dwunastkę która zmiotła mnie z nóg. Zrobiłbym wszystko, poruszył niebo i ziemię, żeby tylko was zatrzymać w domu, nawet na kilka tygodni, miesięcy... to nie miałoby znaczenia. Byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, nie potrzebowałbym niczego więcej, tylko mieć was przy sobie.
Z pewnością opowiedziałbym wam o tym jak bardzo wasze odejście odmieniło życie nie tylko moje, ale i wielu innych osób. Opowiedziałbym też o tym jak ciężko jest budzić się każdego dnia w tym smutnym już świecie w którym was nie ma.
Zawsze w moim sercu będzie dla was miejsce, to się nigdy nie zmieniło.